Justinowi w ostatniej chwili udało się uciec. Patrzyłam jak jego ciało oddala się.
- Amy słońce śpisz? - zapytała się moja mama, która właśnie weszła do mojego pokoju. Delikatnie odetchnęłam.
- Hej mamo, wiesz jakoś nie mogłam spać. - odpowiedziałam i podeszłam do niej przytulając ją.
- Jezus Maria! Co ty masz na twarzy i ręce ?! - zapytała przejeżdżając ręką po moich bliznach.
- Ah to nic mamusiu. Wywróciłam się na desce - wydusiłam z siebie uśmiech i błagałam boga, żeby uwierzyła.
- Oh rozumiem rozumiem. Odśwież się i zejdź zaraz na dół. Będzie śniadanie - pocałowała mnie i wyszła z mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą. Mój telefon zadzwonił.
- Słucham? - zapytałam się.
- Hej Shawty. I jak udało ci się ? - usłyszałam głos Justina.
- Tak kochanie udało mi się. Słuchaj wpadnij do mnie o 15 okej? Przedstawię cię mojej mamie - powiedziałam i usłyszałam śmiech Jusa
- Jesteś tego 100 procentowo pewna? - zapytał się mnie.
- Tak. Muszę kończyć. Nie spóźnij się - rozłączyłam się. Rzuciłam swój telefon i zeszłam na dół. Zastałam mamę, która piła kawę w kuchni.
-Mamo bo wiesz poznałam chłopaka.. i dzisiaj on przyjedzie, bo chce cię poznać. - powiedziałam a mama zrobiła duże oczy.
- Super kochanie. W końcu kogoś sobie znalazłaś - powiedziała odstawiając kubek do zlewu - a o której przyjedzie?
- O 15.
- To dobrze, bo ja teraz jadę do biura. Proszę cię posprzątaj dom i te inne pierdoły. KOCHAM CIĘ - i usłyszałam trzask drzwi.
- Tak ja ciebie też.. - wypuściłam powietrze z płuc. Położyłam głowę na blat. Przed chwilą okłamałam moją mamę. Pierwszy raz. Co by powiedział Justin? Niezła robota Shawty.
Uśmiechnęłam i się, powędrowałam do pokoju,aby się przebrać. Cel? Posprzątać dom.
*
Krzątałam się po domu. Odkurzałam, myłam okna, podłogi, zmywałam i wszystko inne. Kiedy udało mi się doprowadzić dom do minimalnej czystości - odetchnęłam. Włożyłam wszystkie przybory do szafki i mogłam z ulgą powiedzieć, że nienawidzę sprzątać. Spojrzałam na zegar. Wskazywał 13:40. Mało czasu więc powędrowałam do łazienki,aby zacząć się szykować.
*
OCZAMI JUSTINA.
Przez większość czasu rozmawiałem z moją mamą o.. Amy. Opowiedziałem jej o niej i poinformowałem ją, że przedstawię ją im dziś. Uradowali się. Miałem przed sobą lepsze zadanie. W co się ubrać? Garnitur odpada. Zdecydowałem się na czarne spodnie oraz białą koszulkę. Za nim się ogarnąłem była 14:30. Przed przyjazdem po Amy skierowałem się do kwiaciarni po kwiaty dla jej mamy oraz różę dla Amy.
Stałem już pod domem Amy. Spojrzałem na ekran telefonu - 14.58.
-Wspaniałe wyczucie - powiedziałem. Delikatnie zapukałem w drzwi. Amy mi je otworzyła. Wyglądała niesamowicie w sukience ode mnie. Przywitałem ją pocałunkiem i podałem jej róże. Z gracją podziękowała i zaprosiła mnie do środka.
- Mamo. Poznaj Justina. Mojego chłopaka - ukazała mi się wysoka kobieta podobna do Amy.
- Dzień dobry. Miło mi panią poznać. - podałem jej rękę.
- Mi także Justinie.
- To dla Pani - powiedziałem podając jej bukiet kwiatów. Bardzo się uradowała. Amy podała jej róże i powiedziała, że nie ma na nią czekać, gdyż wróci rano.
Kiedy znaleźliśmy się w aucie powiedziałem jej, że nie miałem pojęcia, że zostanie na noc. Uśmiechnęła się i ubrała okulary przeciw słoneczne.
- Justin to nie jest droga na wzgórze - powiedziała patrząc się na mnie.
- Wiem. Ja poznałem twoją mamę teraz ty poznasz moich rodziców. - powiedziałem. Nie odpowiedziała.
Otworzyłem przed nią drzwi do domu.
- Mamo, Tato jesteśmy - zawołałem i oboje przyszli się przywitać.- Witajcie. To ty jesteś pewnie wybranką mojego syna? - zapytał się mój tata.
Rozmowa kręciła się i kręciła. Po całym odpytywaniu jak się poznaliśmy i jakie mamy plany na przyszłość zabrałem Amy na wzgórze.
- Kochanie popatrz. To wszystko kiedyś będzie nasze. - pokazałem jej całe miasto.
- Wiesz dla mnie ty jesteś wszystkim - wspięła się na palce i pocałowała mnie.
- Przestań Shawty.
- Justin kiedy ty coś jadłeś? - zapytała się mnie.
- 3 dni temu a co?
- Justin musisz jeść wiesz o tym? Nie będę cie odwiedzać w szpitalu.
- Hahaha zabawna jesteś. Oboje wiemy, że będziesz. - odpowiedziałem. - chodź do domu. Przyszykowałem dla nas kolacje.
Posadziłem ją naprzeciwko siebie. Oboje zaczęliśmy jeść. Przygotowałem dla niej kurczaka, sałatkę oraz ziemniaki. A tak naprawdę przyszykowała je moja mama. Ale zresztą... wiecie.
Po zebraniu pochwał, że wspaniale gotuje zabrałem Amy na dach.
- WOW Justin jaki tu jest niesamowity widok! - powiedziała chodząc po dachu.
- Tak wiem wszystkie dziewczyny mi to mówiły.
- Były tu inne ? - spoważniała.
- Nie nie było żartuje Shawty - podszedłem i ją pocałowałem.
*
OCZAMI AMY
Nie spodziewałam się, że Justin tak świetnie gotuje. Chociaż widziałam w śmietniku opakowania. Rozbawiło mnie to. Kiedy skończył mi pokazywać okolice na dachu poprosił mnie abym usiadła na fotelu. Fotel był cały pozłacany, a w niego były wplątane kwiaty.
Uklęknął przede mną.
- Justin..? O co chodzi? - zapytałam się go a on złapał mnie za ręce.
- Amy.. Czy wyjdziesz za mnie? - zapytał się mnie pokazując pierścionek z brylantem. Zamurowało mnie.
|__________________________--
HAHAHA i co zdziwo? /Alex
I TO JAK :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą opowieść bardzo się cieszę że nie zdecydowałaś się jej skończyć tylko ją kontynuujesz :-)) I mam nadzieję ze nie zakończysz jej tak szybko <333 Kocham ja czytać ;D
NIE , NIE KOŃCZ GO PROSZĘ ;(( TO JEST NAJLEPSZE ZE WSZYSTKICH JAKIE CZYTAŁAM <333333333
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa! Świetne
OdpowiedzUsuńŚwietne! <3 Kiedy następny? :*
OdpowiedzUsuńdziś. 20 lub 21. : )
Usuńhaha o kuźwa O.o :D
OdpowiedzUsuńO matko . <3 Kocham to . ! Nie kończ tego dawajj dalej . ! MATKO NIEZŁY BY BYŁ FILM . ! Najlepsze jakie czytałam . ! *,*
OdpowiedzUsuńchcę kolejny <3 ślicznee
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział .
OdpowiedzUsuń