Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem, że Amy stoi przed lustrem i ściąga szwy z policzka.
- Może ja ci pomogę ? - zapytałem przeciągając się. Odwróciłem się na drugi bok, żeby ją lepiej widzieć.
- Nie dziękuję Justin. Dam sobie sama radę. - powiedziała odkładając nożyczki na półkę. Stała w samej mojej za dużej koszulce.
'musiała się w nocy przebrać' - pomyślałem.
- Shawty czemu podbierasz moje rzeczy? Niedługo nie będę mógł miał w co się ubrać - odwróciła się do mnie i zimnym tonem powiedziała
- To nie mój problem. - odwróciła się i ściągnęła ostatnią grubą nitkę z policzka. Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się. Pościeliłem łóżko i ułożyłem rzeczy Shawty na półkach. Ona poszła do łazienki i zniknęła w odgłosach wody.
Ciężko westchnąłem. Ostatni czas dla nas był dość ciężki. Mogłem się tylko domyślać co ona przeżywa w środku. Postanowiłem dać jej spokój do południa. Sam jakoś nie miałem ochoty jej widzieć. W moich myślach nadal widziałem jak zabija Daniela. Ona? Przecież ona nie ma siły przesunąć stołu! To wszystko jest jakieś niemożliwe. Zamknąłem drzwi od pokoju i skierowałem się do pokoju Alana. Alan był dla mnie bratem od zawszę. Kiedy dostawałem lanie od J.Z zawsze mnie wspierał i był przy mnie. Zapukałem niechętnie do jego drzwi. Usłyszałem ciche właź i otworzyłem drzwi.
- Hej stary... - podszedłem do niego i przybiłem mu sztamę.
- No hej zakochany. Co cię tutaj do mnie sprowadza? - zapytał skręcając blanta. Rozejrzałem się dookoła. Dopiero teraz zauważyłem, że plakaty z raperami zniknęły, a na nie weszły zdjęcia oraz plany osób do spłacenia długu. Stał się bardziej... taktyczny.
- Słuchaj. Coś mnie trapi w środku. - usiadłem na kanapie i zacząłem swój monolog. - Kiedy poznałem przypadkiem Amy nie wiedziałem, że nasz związek będzie taki... toksyczny. Wydawała się dobrą dziewczyną wiesz, dobre oceny, zachowanie.. a tu wczoraj zabiła gościa. To jest nie logiczne! Kocham ją, ale naprawdę nie wiem czy nas związek nie powinien się skończyć.. albo bynajmniej przejść na jakiś dystans. Może wyślę ją z powrotem do Kansas? Odpoczniemy od siebie. Nabiorę siły by ją kochać i być z nią.? Alan ja nie wiem co robić. - wypuściłem powietrze i oparłem głowę o ręce.
- Justin bracie. Nie wiem co się dzieje, ale czuje, że ten związek źle na ciebie wpływa. Nie możesz ogarnąć myśli, cały czas się martwisz, starasz się być... zły. A może powinieneś stać się dobry? Według mnie powinieneś wynieść się z Kanady. Raz na dobre. Wiesz czemu? Bo w Kanadzie spieprzasz wszystko co masz. Zabijasz jeszcze nie wiadomo co zabijesz kogoś na czyiś oczach i co wtedy? Amy by się raczej nie ucieszyła gdyby cię zobaczyła za kratkami. Wracaj z nią do Kansas. Proszę cię - wypuścił idealne kółko z ust.
- Może masz racje... Dzięki ci bardzo. Idę to przemyśleć. - wyszedłem z pokoju zamykając cicho drzwi. Skierowałem się do naszego pokoju. Zobaczyłem Amy, która suszyła włosy. Nie zwracała na mnie uwagi.
- Amy o co ci chodzi ? - podszedłem do niej wyłączając jej suszarkę.
- O nic Justin - włączyła ją z powrotem. Nie mogłem tak dłużej. Wyrwałem z jej rąk suszarkę i rzuciłem przez co roztrzaskała się na kawałki. Chwyciłem ją i posadziłem na blacie. Objąłem ją i zacząłem łapczywie ją całować. Nie stawiała oporu. Wręcz przeciwnie. Oddała się pocałunkom. Przejechała swoimi palcami po moich włosach.
- Stary nie chciałbyś mi pożyczyć mi kasy? - do łazienki wszedł J.Z ale gdy nas zobaczył szybko wyszedł. Zacząłem ją całować po szyi. A ona głośno wydychała powietrze. Potem ona całowała moją. Ściągnęła mi koszulkę i zaczęła całować moją klatę.
- Amy... - westchnąłem. Wiedziałem co chce robić. Przeprowadzić się z nią do Kansas. - Pakuj się... Wracamy do domu. - Nie ruszyła się z miejsca jak myślałem. Tak samo jak ja. Patrzyła w moje oczy i po raz pierwszy powiedziała coś co rozkruszyło moje lodowate serce.
- Justin.. Kocham cię - powiedziała cicho do mojego ucha. Przeszły po moim ciele delikatne dreszcze. W końcu ktoś mnie ... pokochał.
*\
OCZAMI AMY.
Powoli i spokojnie pakowałam się z Justinem. Sprawdziłam 2 razy czy na pewno wszystko ze sobą mam. Justin przebrał się i założył obie torby na ramiona. Chwycił mnie za rękę i pożegnał się z Alanem i J.Z. Usiadłam na miejscu pasażera i czekałam aż Justin usiądzie obok mnie, złapie mnie za rękę i pojedziemy przed siebie w dwu dniową trasę do Kansas. Po pięciu minutach usiadł koło mnie i pojechaliśmy. Przez całą drogę opowiadałam Justinowi historię z mojego dzieciństwa. Jak spadłam ze schodów lub jak zjadłam karmę dla kota. Śmiał się jak nigdy dotąd. Nigdy nie słyszałam, że tak się śmiał. Przez cały dzień i noc jechaliśmy do Chicago. Około 4 nad ranem zaproponowałam mu, że teraz ja poprowadzę. Zgodził się i zamieniliśmy się miejscami. Jechałam przed siebie aż do 9 rano kiedy Justin się obudził. Zostało nam jakieś 100 kilometrów do Chicago. Zjechałam do stacji, gdyż byliśmy głodni i chciało mi się siku.
Kiedy poszłam do toalety Justin poszedł kupić paliwo oraz dwie kawy. Gdy zobaczyłam się w lustrze przeraziłam się. Sięgnęłam po szczotkę do włosów i powoli rozczesywałam włosy. Kiedy były one proste i odświeżone sięgnęłam do torebki po małą kosmetyczkę. Rozłożyłam przed sobą wszystkie kosmetyki i starałam się uratować moją twarz. Kiedy skończyłam nakładać na nią podkład i tuszowanie rzęs się skończyło - mogłam powiedzieć, że wyglądam jak człowiek. Zamknęłam się w kabinie i spoconą koszulkę i wygniecione spodnie przebrałam na letnią i zwiewną sukienkę, a obcierające trampki na nowe vansy od Justina. Wyszłam z łazienki i zauważyłam, że mój kochany siedzi na masce samochodu i czeka na mnie popijając kawę. Zwiewnie podeszłam do niego. Jego oczy się otworzyły, gdyż pierwszy raz widział mnie w sukience.
- Kochanie nie wiedziałem, że jesteś taka piękna - powiedział uśmiechając się.
- Dziękuje Justin. - wzięłam drugą kawę. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz jak uroczo spałeś w nocy ? - pokazałam mu zdjęcie jak spał. Nie mogłam się powstrzymać od zrobienia zdjęcia.
- Dzięki Shawty. To co jedziemy dalej? - zapytał się mnie wyrzucając kubek po kawie do śmietnika.
Chciałam włożyć rzeczy pod moje nogi, ale Justin włożył moją torbę do bagażnika. Bieber trochę mnie przytrzymał przed wejściem do auta, kazał zakryć mi oczy. Kiedy pozwolił mi je odsłonić zobaczyłam, że dach naszego auta zniknął.
- I jak ci się podoba księżniczko? - zapytał całując mnie w policzek.
- Jesteś niemożliwy - powiedziałam, a on w tym momencie wsiadł do auta. Usiadłam obok niego i od razu odjechał.
*
OCZAMI JUSTINA:
Kiedy jechaliśmy Amy oglądała się dookoła. Podziwiała widoki. Jej włosy były w objęciu wiatru. Ładnie było jej w sukience. Nigdy nie przypuszczałem, że będzie tak ładnie wyglądać. W połowie drogi zaczęliśmy razem śpiewać As Long As You Love Me. Miała piękny głos. Nie spodziewałem się tego.
- No no Shawty niezła solówka - zacząłem bić brawo.
- Lepiej się skup na drodze. Dochodzi 16 i zostało nam 15 kilometrów do Chicago. - powiedziała biorąc łyk wody do swoich ust.
Ubrałem okulary i chwyciłem ją za rękę. Dojeżdżaliśmy do centrum miasta.
- Kochanie dzisiaj spędzimy noc w... 7 gwiazdkowym hotelu - powiedziałem i zobaczyłem błysk w jej oku. Ucieszyła się po ostatniej nocy w motelu.
Podjechaliśmy pod wysoki hotel. Wziąłem torby z bagażnika i dałem kluczyki gościowi,który zabrał moje auto do garażu. Chwyciłem Amy za rękę i podeszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry państwu w czym mogę pomóc? - zapytała się ze sztucznym uśmiechem.
- Poproszę na dwie noce najdroższy pokój jaki macie w tym hotelu - powiedziałem ściągając okulary.
-JUSTIN - powiedziała z przerażenia Amy.
- Najdroższy pokój kosztuję 150 tyś za osobę za jedną dobę. Jest to pokój cesarski. Znajduję się on na samym szczycie wieżowca i posiada własne wejście na dach. - powiedziała
- Poproszę. - wyciągnąłem kartę i zapłaciłem 800 tysięcy za dwa dni w tym hotelu. Od razu dostaliśmy karty do pokoju i skierowaliśmy się do windy. Wcisnąłem guzik i winda pojechała.
- Czy ty masz coś z głową?! Mógł być zwykły pokój! - powiedziała szturchając mnie w ramię. Winda zatrzymała się na ostatnim piętrze. Otworzyłem kartą pokój
- Niezwykły pokój dla niezwykłej damy - powiedziałem wpuszczając Amy pierwszą.
Wzięła głęboki oddech. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Zaczęła chodzić wszędzie i sprawdzać gdzie co jest. Przebrała się najpierw w shorty i koszulkę.
- JUSTIN! KOCHAM CIĘ ! - rzuciła się na mnie a ja ją złapałem w moje ramiona. Zaniosłem ją na dach. Powoli się ściemniało. Była tak wniebowzięta widokiem, że zaczęła płakać.
Wziąłem ją na ramiona i zacząłem nią kręcić- umierała ze śmiechu. Bardzo ją kocham. Jak nikt inny. Czułem, że te dwa dni będą wspaniałe. Wyjątkowe. Czułem, że z nią chce spędzić resztę życia, ale ona jeszcze nie wiedziała co zamierzałem zrobić za 2 tygodnie.
Położyłem ją na ziemi i delikatnie pocałowałem.
- Wszystko dla ciebie zrobię kochanie - powiedziałem po czym złożyliśmy sobie gorące pocałunki.
____________________________________________________-
I CO TERAZ BĘDZIE? :C KOLEJNA CZĘŚĆ JUTRO. KOCHAM WAS.
CAŁUJE:*/ALEX





