OCZAMI AMY.
Kiedy rano się obudziłam doszłam do wniosku, że jestem w pokoju Jusa. Rozglądnęłam się dookoła i zobaczyłam, że Justin jeszcze śpi. Uśmiechnęłam się. Zabolał mnie policzek. Przejechałam po nim ręką i poczułam szwy. Delikatnie zdjęłam z siebie rękę Biebera i podeszłam do lustra. Oglądnęłam siebie cała. Miałam długie szwy na ręce policzku oraz napis na nadgarstku. Przeraziło mnie to.
- Musiałaś tak szybko stać kochanie...? - zapytał po cichu Justin.
- Tak. Kochanie co się stało wczoraj? Czemu mam szwy? Nic nie pamiętam! Czy Nathan nie żyje? - zaczęłam zasypywać Justina masą pytań. Zdziwiło go to, że nic nie pamiętam. Zaczął się jego monotomny monolog co się działo. Nie chciało mi się wierzyć. Kiedy skończył mówić podeszłam do niego i przytuliłam go z całej siły.
- Dziękuje. - powiedziałam.
- Za co słońce? - przejechał kciukiem po moim policzku.
- Za to, że dzięki tobie żyje. -pocałowałam go. Justina coś zmartwiło, ale wolałam się nie pytać co. Delikatnie muskał moją skórę swoimi palcami. Nagle ktoś zapukał do drzwi i do środka wszedł Daniel, Alan i J.Z. Trzymali oni masę pluszaków, balonów z napisami witaj w domu. Rozbawiło mnie to i razem z Justinem zaczęliśmy się śmiać. Kiedy wszystkim oznajmiłam, że czuje się OK zapanowała cisza. Daniel ją przerwał.
- Justin chodź na chwilkę musimy z tobą pogadać. - powiedział pokazują ręką, żeby do nich przyszedł.
- Za chwilkę wrócę kochanie. Odpocznij jeszcze sobie - pocałował mnie w czoło i poszedł do chłopaków zamykając drzwi.
*
OCZAMI JUSTINA:
Poszedłem z chłopakami na dwór. Usiadłem na masce mojego samochodu. Od razu spytałem się ich zimnym tonem co jest.
- Justin. Musisz się pozbyć Amy. To jest dla niej niebezpieczne - Jeżeli tego nie zrobisz ona może przepłacić tym swoje życie. - powiedział Alan.
Wiedziałem to. Nawet doskonale. Nie chciałem stracić swojej księżniczki, gdyż bardzo ją kochałem. Ale sytuacja wydawała mi się trudniejsza niż myślałem. Jeżeli był Nathan to za chwilę pojawi się ktoś inny. Muszę ją chronić. Nie słuchałem w ogóle chłopaków bo wiem co muszę zrobić. W moim umyśle panował chaos. Czysty chaos. Przez ten moment, gdy siedziałem na aucie moje wspomnienia z Amy zaczęły spływać z mojego umysłu. Jej uśmiech, jej śmiech.
Miałbym ją zostawić? Złamać jej serce jak jej obiecałem, że nigdy jej nie zostawię? Jestem potworem. Obawiam się, że będzie musiała mnie znienawidzieć, aby wrócić do Kansas.
- Zrozumiałeś Justin? - zapytali się mnie.
- Tak zrozumiałem. - chociaż tak naprawdę nie wiem o co chodzi.- pomyślałem.
Wróciliśmy do domu. Na dworze było dość przyjemnie i gdy tylko wszedłem do pokoju otworzyłem okno.
- Justin ? Czy wszystko z tobą dobrze? - zapytała się moja księżniczka. Zagryzłem wargę odwróciłem się do niej. Zrobiłem udawany uśmiech i odpowiedziałem.
- Tak słonko wszystko dobrze. A jak się czujesz? - poprawiłem kołnierz jeansowej krótki.
- Czuję się dobrze. Ale martwię się o ciebie - odpowiedziała. Założyłem Ful capa na głowę ignorując to. Wybrałem jej jakieś ubrania z szafy i podałem jej. Powiedziałem, żeby się przebrała i odświeżyła. Posłuchała się.
- Grzeczna dziewczynka - powiedziałem kiedy wstała i skierowała się do łazienki. Usiadłem na łóżku. Wypuściłem powietrze w płuc. Mój uśmiech zniknął. Nie wiem jakim cudem,ale z mojego policzka spłynęła jedna kropla łzy... Szybko ją starłem. Podszedłem do szafki wyciągnąłem broń i schowałem ją do spodni. Założyłem na usta bandankę.
- I oto znowu staję się potworem. - powiedziałem przyglądając się swojemu prawdziwemu ja. Złemu ja.
*
OCZAMI AMY:
Kiedy tylko weszłam pod prysznic zimne krople ostudziły moje ciało. Poczułam ulgę. Podarowałam sobie długi prysznic i po 5 minutach wyszłam z pod prysznica. Delikatnie wytarłam się po czym ubrałam. Włosy miałam nadal mokre i nie miałam ochoty ich suszyć. Nagle Justin wparował do łazienki. Przycisną mnie do ściany i zaczął mnie całować. Dłońmi trzymał moją twarz a ja jego kark. Czułam jak bardzo mu na mnie zależy. Delikatnie mnie podniósł. Oplotłam go swoimi nogami. Całowaliśmy się tak z 30 minut.
- Amy... Kocham cię. Obiecaj mi, że będziesz o tym pamiętać. - powiedział muskając moje ucho.
- Obiecuję, jeżeli ty nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Nie mam najmniejszego zamiaru... - powiedział po czym mocno mnie przytulił. Poczułam, że się denerwuje. Jego ciało było całe napięte. Czegoś się bał, ale nie miałam zamiaru wiedzieć czego.
*
OCZAMI JUSTINA:
Mógłbym ją całować godzinami. . Nie mogę bez niej żyć. Ona jest jak narkotyk, który muszę przyjmować, aby żyć. Delikatnie ostatni raz musnąłem jej usta. Pociągnąłem ją za rękę do pokoju gdzie wyszedłem na balkon by zapalić. Stałem i delektowałem się każdym wdechem. Nie wiedziałem co robi Amy. Po chwili do mnie podeszła.
- Justin jak się to odblokowuje? - podała mi pistolet. Odblokowałem go. Rzuciłem papierosa na ziemie i go przydeptałem. Stanąłem za nią chwyciłem jej ręce i razem wycelowaliśmy w ptaka na drzewie.
-Gotowa? - zapytałem, ale ona w tym momencie nacisnęła na spust. Zabiła go.
- No a teraz mądralo sama strzel. Tym razem strzel w szklankę przy basenie. Daniel się ucieszy - powiedziałem po czym ona położyła się na kafelkach i wycelowała swój cel. Bezbłędnie trafiła.
- I co Bieber? Nie tylko ty masz jaja w tym domu - popchnęła mnie i weszła do domu. Zamurowało mnie dogoniłem ją.
- Co ty powiedziałaś? - zapytał się opierając ręką o parapet
- Pf nie udawaj Panie Bieber dobrze słyszałeś - powiedziała pokazując mi środkowy palec.
- Pani Bieber nie przesadzaj proszę cie, bo zaraz będziesz martwa. - powiedziałem mroźnym tonem.
- A co zabijesz mnie? - powiedziała
- A żebyś wiedziała - w tym momencie podszedłem do niej i złapałem ją mocno na uda. - Boisz się? - zapytałem
- Ciebie? Nigdy Bieber - odpowiedziała. Na jej ustach złożyłem mocny i długi pocałunek. Jej usta paliły. Z każdym pocałunkiem stawały się coraz cieplejsze.Nasze ciała były bardzo blisko siebie.
- Justin...
- Słucham cie. - delikatnie powiedziałem całując ją w policzek.
- Przestań... - popatrzyłem na nią..Cała była czerwona. Miała racje to jeszcze nie pora na takie rzeczy.
- Daj mi się ostatni raz teraz pocałować proszę... - szepnąłem. Zgodziła się. Całowałem ją tak przez 5 minut nie stawiała oporu. Kochałem ją. Kochałem ją tak, że mógłbym oddać życie za nią. Ona nie zdaje sobie sprawy, co się stanie niedługo....
__________________________________
AAAAAAAAA :c i co teraz będzie z Amy? :c

Proszę napisz następny!
OdpowiedzUsuńjak najszybciej, proszę o następny ! :)
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się w to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPisz następny ♥
Miło mi to czytać :) wstawię za 2-4 godzin następną część bo teraz wychodzę. Buziaki :*/Alex
Usuńjesteś cudowna <33 :O <3
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadania są wspaniałe, chcemy ich więcej i więcej ;***
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję az mi łza splynela spokojnie mam nadzieję ze dam radę pociągnąć do 40 części taki mam zamiar :))) ja znikam wrócę za dwie godziny buziaki/Alex
Usuńjestes świetna ,czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper wciągnęłam się w tą opowieść , przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały ! ;) Kiedy następny ? <33333
OdpowiedzUsuń