AS LONG AS YOU LOVE ME

AS LONG AS YOU LOVE ME

czwartek, 2 maja 2013

CZĘŚĆ 7 PORWANIE

WSZYSTKO OCZAMI JUSTINA.
Rzuciłem Amy na ziemię. Wyciągnąłem broń i zacząłem rozglądać się dookoła. Strzały umilkły. Trzymając nadal rękę na spuście złapałem Amy podniosłem i pobiegłem z nią do auta. Mocno ją trzymałem tak żeby nikt nie mógł mi jej wyrwać.
- Amy posłuchaj mnie. Coś jest nie tak rozumiesz? Jeżeli coś by było źle wiedz, że cię kocham. - przytaknęła. Pobiegliśmy do auta. Wsiedliśmy i w chwili kiedy odpaliłem auto rozległy się strzały. Jechałem jak najszybciej się dało mocno trzymając kierownicę. Amy zaczęła płakać nic nie mogłem zrobić. Nie dało się. Goniły nas 4 auta. Strzelali na oślep.
Zagonili mnie w ślepy zaułek.
- NIE. - powiedziałem. Wysiadłem z auta. Dałem broń Amy i kazałem jej zostać w środku. Wyszedłem do nich. Zniszczyłem ich. Nie podnieśli się. Póki nie wyszedł Nathan.
- No no Bieber. Wybacz mi, ale teraz to ty zapłacisz swój dług. - oberwałem od niego prosto w klatkę piersiową, potem w brzuch a na sam koniec w głowę. Traciłem przytomność. Kiedy upadałem mogłem tylko zobaczyć jak zabiera moją księżniczkę, a ona krzyczy moje imię. Próbowałam wstać. Nie mogłem. Nie umiałem. Krzyczałem z całej siły do Amy, ale było za późno. Odjechał z nią, a ja upadłem zapadając w sen.
_____________________________________________________
- Bieber! Wstawaj! Rozumiesz?! - powiedział Daniel potrząsając mną. Otworzyłem oczy. Ból zaczął powoli dostawać się do moich płuc.
- Daniel.. zabrał Amy... - szepnąłem kaszląc krwią. - muszę ją odzyskać... - powiedziałem. Daniel mnie podniósł. Zaprowadził do auta. Jechaliśmy do domu.
Kiedy tylko tam dotarliśmy wszyscy wypytywali się co się stało. Jakim cudem on ją zabrał.
- JEZUS MARIA !nie wiem! muszę ją odzyskać! - krzyknąłem a oni umilkli. - Posłuchajcie mnie. To jest sprawa po między mną a nim. Muszę to sam załatwić rozumiecie? - przetarłem włosy - Idę do niego zadzwonić z budki telefonicznej,aby nie mógł nas namierzyć. A wy w tym czasie przygotujcie arsenał. - wyszedłem z domu i skierowałem się do urzędu miasta, bo tam był najbliższy telefon. Z pamięci wpisałem numer Nathana. Czekałem z niecierpliwością na połączenie. Nikt nie odbierał. Zaniepokoiłem się. W końcu odebrał.
- Nathan spróbuj ją dotknąć a Cię zabije rozumiesz? Zabije cię z zimną krwią! - krzyczałem
- Chyba, że ja pierwszy nie zabije jej. - usłyszałem krzyk Amy i połączenie zostało skończone.
Pobiegłem do auta. Od razu pojechałem do niego nie mówiąc chłopakom. Jechałem przed siebie jak szalony. Musiałem zyskać na czasie, żeby się nie spóźnić.
Tak jak się spodziewałem dwóch z jego gangu stali na warcie. Pozabijałem ich i wszedłem do środka. Usłyszałem krzyk Amy.
- Amy! - szepnąłem i skierowałem się do salonu.. Odblokowałem broń. Kiedy tylko uchyliłem drzwi zobaczyłam jak siedzi związana na krześle. Jej policzek krwawił. Tak samo jak ręce.
Napadła mnie wściekłość. Czułem w moich żyłach pulsowanie. Gorące i pełne żądzy krwi. Nie wiedziałem co robić. Byłem sam, a w środku było ich 5.
- Cholera. Muszę zadzwonić po...- urwałem, gdyż zauważyłem, że za mną stoją moi chłopcy.
- Co wy tu robicie? - zapytałem gorączkowo na nich patrząc.
- Pojechaliśmy za tobą od razu. I widzisz jesteśmy - uzgodniliśmy plan. Daniel brał Amy J.Z brał chłopców a reszta po wszystkim miała spalić dom. A ja miałem najcięższe zadanie zabić Nathana.
Akcja rozegrała się bardzo szybko. Za nim się obejrzałem Daniel niósł i uciekał z krwawiącą Amy z domu. J.Z pozabijał wszystkich. a ja celowałem już do głowy Nathana.
- Widzisz kto wygrał Nathan?  Jeżeli dowiem się od Amy. że jej coś zrobiłeś twoja cała rodzina tego pożałuje. - strzeliłem mu w skroń. Stałem tak 2 minuty.
- JUSTIN UCIEKAJ ZARAZ WŁĄCZY SIĘ BOMBA! - krzyczeli chłopcy. Otworzyłem okno i w ostatniej chwili wyskoczyłem. Nic mi się nie stało. Wsiadłem do auta i od razu zauważyłem, że na tyle leży ciało Amy. Czym prędzej pojechałem do domu zostawiając chłopców w tyle.
______________________
Gdy byłem już w domu zaniosłem Amy do łóżka. Syczała z bólu chociaż nie była przytomna. Wtedy dopiero zobaczyłem jaką wyrządził jej krzywdę. Jej całe ramię było rozcięte oraz policzek. A na nadgarstku miała wycięty napis zdzira. Złość przeszła przez mój umysł. Zacząłem obmywać ciało Amy z krwi. Konieczne było wyczyszczenie ran alkoholem przez to wydawała ciche jęki a ja cicho mówiłem do niej, że przy niej jestem i że wszystko dobrze.
Kiedy zaszyłem jej rany i przebrałem ją w czyste luźne ubrania mogłem usiąść i patrzeć jak cierpi. Bolało mnie to. Bo cierpiała przeze mnie. Wylałem na siebie wodę aby stłumić swoją gorącą złość. Kocham ją, ale bycie ze mną jest takie nie bezpieczne, że ona może zginąć. To się nie powtórzy więcej.-obiecałem sobie w duchu. W tym momencie Am otworzyła oczy. Widziałem ból w jej źrenicach. Chciała zacząć krzyczeć
- Cichutko Amy jesteś już bezpieczna. Jestem przy tobie rozumiesz? Jest już dobrze. Cichutko - przytuliłem ją jak małe dziecko.
- Justin... Nie zostawiaj mnie... błagam - powiedziała po czym zasnęła.
- Nie kochanie... Nie mogę... Muszę cię zostawić...- powiedziałem po czym położyłem się obok niej. Musiałem się nią nacieszyć, gdyż za 2 dni wysyłam ją z powrotem do Kansas... :((
___________________-
I CO TERAZ? :C

7 komentarzy:

  1. Czekam na kolejne! <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz kolejną jak najszybciej ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisz kolejny jak najszybciej proszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UWAGA! DZISIAJ DODAM 2 CZĘŚCI A MIANOWICIE 8 I 9 : ) Buziaki/ Alex

      Usuń
  4. boże ja płacze ! piękna historia

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże płacze . ! KOCHAM CIĘ . ! <3

    OdpowiedzUsuń